Słyszacy i Głusi.

Miałam ostatnio zaszczyt brać udział w fazie testowej pewnego innowacyjnego rozwiązania. Dzięki temu dotknęłam kultury, o której prawie nic nie wiedziałam, a jest tuż obok.

Wyobraź sobie grupkę ludzi, stoją blisko siebie, wymachują dłońmi. Może to ich zapytasz o drogę? Zbliżasz się do nich, ciekawi Cię, co ich tak rozemocjonowało. Zamiast słów słyszysz jednak pojedyncze dźwięki, westchnienia, mlaśnięcia. Przyglądasz się im, jedna z osób wykonuje ruchy dłońmi, inne patrzą na nią, ktoś inny teraz kreśli rękoma niezrozumiałe kształty w powietrzu, pociera ucho, uderza się w piersi. Słyszysz śmiech. Nie rozumiesz sytuacji. Z ciebie się śmieją? Mimo to, podejmujesz próbę; „Przepraszam, czy dojdę tędy na dworzec?” Nikt jednak nie zwraca na ciebie uwagi, nie patrzy, nie reaguje. Czujesz się niewidzialna, ignorowany, pominięte. Źle się czujesz z tym, że nie jesteś w stanie nawiązać z kimś kontaktu. Odchodzisz. Zastanawiasz się, co z tobą nie tak. Czy jesteś niewidzialny? Może śmierdzisz? Twój głos brzmi nie tak? Powinni przecież odpowiedzieć na tak proste pytanie, jak droga na dworzec. A może to z nimi coś nie tak?

A jeśli to z tobą i z nimi wszystko ok, tylko kanały komunikacji różne? Falom dźwiękowym trudno się spotkać z ruchami rąk i mimiką twarzy. Dla ciebie ruchy dłońmi nic nie znaczyły, może trochę przypominały grę w kalambury. Do nich twoje słowa nie dotarły, bo odbiór mają ustawiony na inne modalności, niż słuch. I to nie z własnego wyboru. Posługują się zatem innym językiem, innym kanałem komunikacji, gdzie dłonie, mimika, ciało odgrywają kluczową rolę.

Jest ich w Polsce około pół miliona. Wielu z nich urodziło się w rodzinach, w których kontakt opiera się na mowie. Społeczeństwo stara się ich dopasować do siebie. Do nie dawna kazano im się uczyć czytać z ust, wydawać dźwięki „mowopodobne”.  Z czasem wprowadzony został System Języka Migowego, który jest transkrypcją języka mówionego – dla głuchych języka w zupełności obcego. Dobre było jednak i to, bo do tamtego momentu wielu głuchych było zupełnie wyłączonych z możliwości komunikowania się z otoczeniem ( wyjątkiem było „głuche podziemie”, które używało zalążków Polskiego Języka Migowego, który narodził się jako naturalne narzędzie porozumiewania się, ewoluował, dostosowywał okoliczności). Część tych informacji zdobyłam w ramach realizowanego projektu, część z książki „Głusza” Anny Goc, która jest swego rodzaju pomostem między światem głuchych i słyszących. Lub Głuchych (tak określają siebie ci, którzy utożsamiają się z kulturą wytworzoną przez niesłyszących) i Słyszaków (tak mówią Głusi o słyszących, porozumiewających się przy pomocy języka polskiego mówionego).

Spotkania z uczestniczkami projektu, którym udzielałam wsparcia psychologicznego, pozwoliły mi zajrzeć pod powierzchnię ciszy, dowiedzieć się, jak wygląda świat oparty na widzeniu, czuciu, dotyku. Dowiedziałam się, jak trudno dotrzeć tym osobom do fachowego wsparcia, kiedy terapeutów posługujących się ich językiem jest niewielu. Praca z tłumaczem Polskiego Języka Migowego okazała się być satysfakcjonująca dla nas wszystkich. I choć cisza zawsze była mi bliska, otwieram się na nią z nowym rozumieniem i ciekawością.

Scroll to Top